Jej twarz mówiła wszystko, głośno i wyraźnie. Spojrzenie, które martwego wpędziło by znów do grobu i zamieniło w sokowirówkę smutku i żalu.
Nie chciała mnie już widzieć ale dotarło to do mnie za późno. Chciałem zobaczyć jeszcze raz to coś.

Ten grymas.
Te spojrzenie.

Coś co powodowało, że moje serce zabiło by znów mocniej. Zamiast tego otrzymałem soczyste polskie "co kurwa" i potwierdzenie moich tez. Nie byłem już mile widziany, nie tylko w tej części miasta ale przede wszystkim w jej sercu.

Coś pękło, coś się skończyło. Pewna znajomość, wspólne chwile, miłe słówka i zapewnienia. Już tego się nie dało naprawić nie ważne ile pompatycznych słów bym powiedział. Koniec był oczywisty ale do końca wolimy się oszukiwać, że nadzieja jest w nas a w raz z nią szansa na lepsze "jutro".


Pokolenie Pustych - B.K.